Pare dni póżniej:
Od tego czasu w którym, pokłóciłam się z Robertem, mieszkam u Agaty i Kuby. Lewy próbował się ze mną kontaktować, ale ja niechciałam z nim rozmawiać.
Trener zrozumiał to, ze przyjmę pracę lecz muszę się narazie zająć malutką i wszystko sobie przemyśleć( co do zachowania Lewego). Jutro są urodziny Wiktorii, jej roczek. Tak, właśnie jutro minie rok jak Wiki jest już na tym świecie. Urodziny miały się odbyć w naszym domu, razem z Robertem ustaliliśmy, że niebędziemy się kłócić w ten dzień, no bo przecież to są jej pierwsze urodzninki.
Następny dzień:
To już dzisiaj są urodzinki mojego kochanego skarbeńka.
-Hej-przywiatałam się z Kubą i Agą wchodząc do kuchni
-Hej-odpowiedzieli jednocześnie
-Gdzie macie Oliwkę?
-A śpi jeszcze wczoraj tak szybko zasneła, że szok.
-Aha, ok. A będziecie na urodzinach nie?
-Tak, tak, a właśnie zawieść Cię do domu, bo jade do Lewego pomóc mu.
-Kubusiu, a w czym Ty będziesz mu pomagał? Hmmmmmmmmmmm??
-Aaaaaaaa, nieważne zresztą zobaczysz.
-Kuba! powiedz mi!
-Oj sama zobaczysz.
-Mam nadzieję, że nic głupiego niewymyśleliście co?
-Nie, to jest tak jakby niespodzianka.
-Dla kogo niby?
-Oj niebądż taka ciekawska. hahhhaha
-Bardzo śmieszne wiesz??
-To jedziesz ze mną czy nie???
-Dobra jade tylko malutką ubiorę, i będziemy mogli jechać.
-Ok, to czekam na was.
W DRODZE DO NASZEGO DOMU
-Kubaaaa
-Słucham, Cię
-Powiedz mi co wy kombinujecie.
-Nie mogę .
-Czemu?
-No, bo nie.
W DOMU
-Robert jesteśmy.
-O, świetnie Kuba.
-Hej skarbie.
-Cześć, Robert powiedz mi co wy kombinujecie.
-Aaaaaaa nic jade z Kubą po prezent dla malutkiej i chciałem, żeby pojechał ze mną, chyba się niegniewasz co?
-Nie, dobra jak macie jechać to już ja tu wszystko naszykuję.
-Dobrze, Kuba jedziemy?
-Już???? Myślałem, że mecz sobie obejrze.
-Jedziemy, a nie.
Pare godzin póżniej:
Wszyscy powoli się już schodzili, a Roberta i Kuby niebyło.
-Aga, niewiesz co oni kombinują?
-Nie, niewiem ale też się martwię.
-Ooo, patrz przyjechali wkońcu.
-Jesteśmy- krzykneli wchodząc do domu
-No gdzie wy byliście co????
-Kuzyneczko kochana niedenerwuj się, dowiesz się w swoim czasie.
-Dobra niech wam będzie a teraz raz,dwa do ogrodu, wszyscy na was czekają, no ruchy a nie się tak patrzycie.
W OGRODZIE
-Oooo, nasze zguby się znalazły.hahahah
-Mats ty niebądż taki doprzodu bo Ci tyłu zabraknie.
-No Lewusku niedenerwuj się tak.
-Dobra cisza, bo niedostaniesz torta. hahahah
-No dobra już będe spokojny.
-No, no Iwona, jaki piękny tort, ty go piekłaś?
-Nie, zamawiałam w cukierni.
Malutka pierwsze co złapała za kluczyki od samochodu.
Urodzinki malutkiej dobiegały końca, zostali tylko Kuba z Agatą i Oliwką, Łukasz z Ewą i Sarką,no i my.
-Kochanie,(klękną przede mną Robert z bukietem kwiatów), czy wybaczy mi to wszystko co się stało w ostatnim czasie? Kocham Cię i Wiktorię proszę Cię wybacz mi.
Popatrzał na niego ze łzami w oczach i na dziewczyny one kiwały głowami, żebym mu wybaczyła ale ja, niewiedziałam co mam powiedzieć.
-Kochanie ja....
//////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////
Kochane przeprasza, że po prawie roku dodaje następny rozdział ale jakoś tak wyszło. Ja nie jestem zadowolona z tego rozdaialu mam nadzieję, że ktoś jeszcze czyta tego bloga. Pozdzdrawiam.