środa, 10 lipca 2013

Rozdział 24

Pare dni póżniej:

Od tego czasu w którym, pokłóciłam się z Robertem, mieszkam u Agaty i Kuby. Lewy próbował się ze mną kontaktować, ale ja niechciałam z nim rozmawiać.

Trener zrozumiał to, ze przyjmę pracę lecz muszę się narazie zająć malutką i wszystko sobie przemyśleć( co do zachowania Lewego). Jutro są urodziny Wiktorii, jej roczek. Tak, właśnie jutro minie rok jak Wiki jest już na tym świecie. Urodziny miały się odbyć w naszym domu, razem z Robertem ustaliliśmy, że niebędziemy się kłócić w ten dzień, no bo przecież to są jej pierwsze urodzninki.
Następny dzień:
To już dzisiaj są urodzinki mojego kochanego skarbeńka.

-Hej-przywiatałam się z Kubą i Agą wchodząc do kuchni

-Hej-odpowiedzieli jednocześnie

-Gdzie macie Oliwkę?

-A śpi jeszcze wczoraj tak szybko zasneła, że szok.

-Aha, ok. A będziecie na urodzinach nie?

-Tak, tak, a właśnie zawieść Cię do domu, bo jade do Lewego pomóc mu.

-Kubusiu, a w czym Ty będziesz mu pomagał? Hmmmmmmmmmmm??

-Aaaaaaaa, nieważne zresztą zobaczysz.

-Kuba! powiedz mi!

-Oj sama zobaczysz.

-Mam nadzieję, że nic głupiego niewymyśleliście co?

-Nie, to jest tak jakby niespodzianka.

-Dla kogo niby?

-Oj niebądż taka ciekawska. hahhhaha

-Bardzo śmieszne wiesz??

-To jedziesz ze mną czy nie???

-Dobra jade tylko malutką ubiorę, i będziemy mogli jechać.

-Ok, to czekam na was.
W DRODZE DO NASZEGO DOMU
-Kubaaaa

-Słucham, Cię

-Powiedz mi co wy kombinujecie.

-Nie mogę .

-Czemu?

-No, bo nie.
W DOMU

-Robert jesteśmy.

-O, świetnie Kuba.

-Hej skarbie.

-Cześć, Robert powiedz mi co wy kombinujecie.

-Aaaaaaa nic jade z Kubą po prezent dla malutkiej i chciałem, żeby pojechał ze mną, chyba się niegniewasz co?

-Nie, dobra jak macie jechać to już ja tu wszystko naszykuję.

-Dobrze, Kuba jedziemy?

-Już???? Myślałem, że mecz sobie obejrze.

-Jedziemy, a nie.

Pare godzin póżniej:
Wszyscy powoli się już schodzili, a Roberta i Kuby niebyło.

-Aga, niewiesz co oni kombinują?

-Nie, niewiem ale też się martwię.

-Ooo, patrz przyjechali wkońcu.

-Jesteśmy- krzykneli wchodząc do domu

-No gdzie wy byliście co????

-Kuzyneczko kochana niedenerwuj się, dowiesz się w swoim czasie.

-Dobra niech wam będzie a teraz raz,dwa do ogrodu, wszyscy na was czekają, no ruchy a nie się tak patrzycie.
W OGRODZIE
-Oooo, nasze zguby się znalazły.hahahah

-Mats ty niebądż taki doprzodu bo Ci tyłu zabraknie.

-No Lewusku niedenerwuj się tak.

-Dobra cisza, bo niedostaniesz torta. hahahah

-No dobra już będe spokojny.

-No, no Iwona, jaki piękny tort, ty go piekłaś?

-Nie, zamawiałam w cukierni.

Malutka pierwsze co złapała za kluczyki od samochodu.

Urodzinki malutkiej dobiegały końca, zostali tylko Kuba z Agatą i Oliwką, Łukasz z Ewą i Sarką,no i my.

-Kochanie,(klękną przede mną Robert z bukietem kwiatów), czy wybaczy mi to wszystko co się stało w ostatnim czasie? Kocham Cię i Wiktorię proszę Cię wybacz mi.

Popatrzał na niego ze łzami w oczach i na dziewczyny one kiwały głowami, żebym mu wybaczyła ale ja, niewiedziałam co mam powiedzieć.

-Kochanie ja....

//////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////

Kochane przeprasza, że po prawie roku dodaje następny rozdział ale jakoś tak wyszło. Ja nie jestem zadowolona z tego rozdaialu mam nadzieję, że ktoś jeszcze czyta tego bloga. Pozdzdrawiam.




 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz