wtorek, 25 września 2012

Rozdział 15

PARE TYGODNI PÓŻNIEJ
Robert:
Remont wkoncu dobiega końca,a rzeczy które kupiliśmy z Iwoną dla dziecka były zawożone i stały  u Agaty i Kuby w domu, pod pretekstem że póżniej będziemy ustawiać bo i tak trzeba odmalować sypialnie.
Iwona:
Robert znikal na całe dnie a ja się zastanawiałam gdzie on się pojawia. Któregoś dnia postanowiłam iść do Ewy  na ploteczki, dochodząć do ich domu zauważyłam na podjeżdzie stoi nasz samochód. Podchodząc bliżej zauważyłam że obok naszego samochodu stoi Ewa z Robertem, i się przytulają, a nadodatek mój mąż dziękuje jej i mówi że jest wspaniała, i kochana. Odwróciłam się na pięcie i odeszłam z tamtąd, po policzku spływały mi łzy, słyszałam jak Robert krzyczał za mną żebym poczekała. A ja udałam się do parku i usiadłam na ławce.
-Ej, kochanie co się stało? czemu płaczesz???
-Czemu płacze???? ty wiesz czemu.
-Ale, o co chodzi?? coś z dzieckiem???
-Nie, z dzieckiem wszystko dobrze, ale chyba z tobą nie jest wszystko wporządku.
-Nierozumiem.
-Nierozumiesz??? A kto dziękował Ewie??? Ciekawe za co??? I ciekawe za co jest wspaniała co???
wstałam i odeszłam kawałek, ale Robert złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w swoją strone.
-Ała, to boli.
-Chodż wszystko Ci wyjaśnie.
Udaliśmy się do samochodu, i gdzieś ruszyliśmy. Po jakimś czasie podjechaliśmy pod ten domek który mi się podobał.
-Chodż, pokarze Ci coś.
-Ale co????
-Zobaczysz.
Weszliśmy do śroska domu, a on zaprowadził mnie na pierwsze piętro otworzył drzwi.
-Kochanie, tu jest nasz sypialnia.
-Coooooooooooo???????????
-Tak, to co słyszałaś.
-Ale kiedy kupiłeś ten domek??? i kiedy go wyremontowałeś????
-Remontwać pomagali mi wszyscy.
-Chodż, otworz te drzwi.
-Pokój dla naszej niuni.
-Tak.
-Kochany jesteś. Kiedy się wprowadzamy???
-Możemy nawet dzisiaj. No bo popatrz meble dla malutkiej są już poustawiane.
-Przepraszam Cię.
-Dobrze niech będzie, chodż jedziemy do domu popakować rzeczy.
W NASZYM DAWNYM MIESZAKNIU
-Kochanie wszystko już popakowałaś???
-Taaaaaaaaa czekaj jeszcze ide zobaczyć, czy wszystko. Tak, wszystko możemy jechać. Aaaaaaaa.
-Co się stało???
-Brzuch mnie boli, mam skurcze.
-Do porodu masz przeciesz jeszcze 3 tygodnie.
-Tak, wiem, chodż jedziemy i się położe.
-Dobrze, chodż.
W DOMU
-Cześć Łukasz wejdż Robert zaraz zejdzie.
-No siema stary.
-Dobra ja ide się położyć bo malutka coraz bardziej kopie.
-Ok, tylko jak coś to krzycz.
-Mhhhhhhhhhhhh.
-Lewy, jak Iwona zaareagowała na dom????
-Wogóle szła do Ewy, jak ja byłem u was i zobaczyła jak dziękuje Ewie i myslała że mamy romans.
-Cooooooooooooo???
-No.
-Kochanieeeeeeeeeeeee, chodż tu.
-Ide. Co się stało że krzyczysz???
-Jedziemy do szpitala, ja rodze.
-Ale, ale termin masz za 3 tygodnie przeciesz.
-No, to co moge prędziej, albo pożniej urodzić. Weż torbe która jest przygotowana od miesiąca i jedziemy na pogotowie. aaaaaaaaaaaaaaa
-Lewy co jest nic, nic Iwona zaczeła rodzić, weż tą torbe i wżóć do mojego samochodu.
-Zawioze was.
-Dobra.
W SZPITALU
-Moja żona rodzi.!!!!!!!!!!!!!
-Niepanikuj Lewy.
-Zabieramy pańską żone na sale porodową.
-A czy moge być przy niej???
-Jak tylko pana żona będzie chciała to oczywiście.
-Tak, bądż przy mnie.
2 godziny póżniej
-Ma pan śliczną córeczke.
-Tak.
-Chce pan ją potrzymać??
-Jaka ona malutka.
Wyszedłem na korytarz.
-Ludzie mam córke!!!!!!!!!!!!1
-Gratuluje stary. dzięki, dzięki.
-Robert, moge iść zobaczyć waszą córeczke???
-Oj, Ewa czekaj zapytam pielęgniarke.
-Niestety nie dzisiaj.
///////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////
No i jest już malutka, sorki za błędy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz